Trevor Milton, prezes Nikola Motors, chciał być jak Elon Musk (ang. wannabe). Chciał stawać z nim w szranki, chciał budować elektryczne i wodorowe ciągniki siodłowe, a teraz… usunął się z władz firmy. Zabrakło mu „tylko” wiedzy, inteligencji, produktu i inżynierów posiadających know-how.
Gdyby sceptycy i short-sellerzy Tesli mieli rację, dokładnie ten sam los spotkałby Muska już dobre kilka lat temu.
Przekręt na Nikolę, czyli wielki potencjał, wielkie nadzieje i wielkie… nic
Szybka nawigacja
Z raportu firmy Hindenburg Research wynika, że w ciągu ostatnich lat Milton bezustannie kłamał. Kłamał, że ma ciężarówkę na gaz ziemny wyprzedzającą konkurencję o 15-20 lat, kłamał, że wytwarza wodór w lokalnej instalacji, kłamał, że jego samochody w ogóle potrafią jeździć samodzielnie.
> Nikola i jej ciężarówka na wodór wygląda na marketingową ściemę. Samolot prezesa odleciał do Europy
Nikt mu już nie wierzy, że potrafi zbudować elektryczny i wodorowy ciągnik siodłowy. Szczególnie, że po dwóch miesiącach od rozpoczęcia budowy fabryki plac budowy wygląda tak:
Gdy w minionym tygodniu opublikowano raport Hindenburg Research, kurs akcji spadł z 34 do 25 dolarów. W szczycie walory były warte nawet 79 dolarów, po ogłoszeniu współpracy z General Motors kosztowały 50 dolarów. Teraz jednak wszyscy spodziewają się dalszego zjazdu wartości firmy, być może nawet do poziomu śmieciowego.
Z tego powodu Trevor Milton zrezygnował z funkcji przewodniczącego Nikola Motors, odszedł też z rady dyrektorów. Prezesem nie był już od lipca, gdy firma zadebiutowała na Nasdaqu. Nieoficjalnie mówi się, że nadal pozostało mu 20 procent akcji firmy o wartości (obecnej) około 3,3 miliarda dolarów.
General Motors może uratować Nikolę. Ale nie musi
Jedynym ratunkiem dla startupu jest zaufanie do General Motors, że będzie w stanie szybko wyprodukować ogniwa paliwowe. Poprzedni dostawca Nikoli, niemiecki Bosch, zapowiadał masową produkcję najwcześniej na rok 2022. Firmy wykorzystujące ogniwa Powercell (dostawca Boscha) mówiły o prototypach ciężarówek na wodór w roku 2023:
To możliwe, że General Motors będzie gotowe wcześniej. Że wykona wodorowe ciężarówki od A do Z już w roku 2021, dzięki czemu uratuje startup przed upadkiem. Trzeba wszak pamiętać, że amerykański producent zrezygnował z rozwijania tej technologii dla siebie, a może się też okazać, że Nikola Motors nie będzie miała czym zapłacić.
Umowa między GM i Nikolą zakłada bowiem, że gotówka i udziały będą płynąć do General Motors, a startup może liczyć tylko na oszczędności i dostęp do technologii. Dość odważne podejście, gdy planuje się zrewolucjonizować transport i chce się konkurować z Teslą.
Obserwując podrygi Miltona i Nikoli można by dojść do wniosku, że właśnie tak prezentowałaby Tesla, gdyby Elon Musk nie miał gotowego produktu, wizji kolejnych aut oraz rzeszy inżynierów zajmujących się samochodami. Tymczasem on regularnie co dwa-trzy lata zadziwiał świat nowymi modelami.
W tym samym czasie Nikola stworzyła kilka niejeżdżących prototypów i sporo ładnych zapowiedzi.
Zdjęcie otwierające: Trevor Milton podczas startu prac na budowie fabryki w Arizonie (c) Nikola Motors